Zaplątany w powój, w cienkich kłosach trawy
wiatr snuje melodię letniego spełnienia;
w ulewie kolorów, pośród pól złotawych
lipiec swój epilog sączy w światłocieniach.
Milczeniem już dzwonią opuszczone gniazda,
mgła nad ranem wiesza delikatną chustę,
tajemnicze iskry w spadających gwiazdach,
śpiewy nocnych cykad nie dające usnąć.
O czym szumią łąki w sukienkach kwiecistych,
stawy w nenufarów kręgach złotorzęsych?
O gorących słowach rozedrganych w listach,
spełnionej miłości w kilku strofach wierszy.
Ewa Pilipczuk (Impresje codzienne)
... i może jeszcze ten:
... i może jeszcze ten:
W dopełnieniu lipca
Lipiec dopala się w purpurze
płomiennych dalii i jarzębin,
wieczorne cienie czas wydłuża
fioletom dzwonków dając głębię.
Tęskne melodie wiatr wygrywa
wysokim trawom i mimozom;
taflę jeziora połyskliwą
dyskretnym listkiem złoci brzoza.
Spójrz, słońca wokół jeszcze dosyć,
pora promieni nie skończona.
Dam ci smak jeżyn w kroplach rosy,
odnajdę ciepło w twych ramionach.
Ewa Pilipczuk (z szuflady)