Dziś
trochę lżejsze tematy :) Zadebiutowałam w tworzeniu limeryków do
Antologii limeryków kosmatych pod wdzięcznym tytułem „Sex w
pewnym mieście”, która ukaże się zapewne jesienią br. z moimi
17 limerykami. Podobno każdy poeta powinien spróbować i tej formy
wypowiedzi. A więc - ryzyk-fizyk - zaprezentuję kilka z nich.
Tekstylny
Pewien
Wacek z przedmieścia nad Wisłą,
lubił nosić bieliznę
obcisłą.
Nie uznawał bokserek
bo miał taką
manierę.
Przyrodzenie mu prędko obwisło.
Z sennika
Marianowi
gdzieś blisko od Krosna
ciągle śni
się przygoda miłosna.
Suknie
zdzierał raz z Mani
ale wzwód
miał do bani.
I zwis
nocny mu tylko pozostał.
Brydżowy
Raz
brydżystę z wioszczyny pod Piłą
w grach
miłosnych bez atu kręciło.
Licytował
do pował,
z krótkim
walkiem spasował.
Fajerwerków
tym razem nie było.
Pobożny
Przeorysza
klasztoru pod Świeciem
spowiadała
się w tyskim powiecie.
Ale tylko u
księdza,
co się nad
nią nie znęcał.
Wygrywała
mu grzechy na flecie.
Militarny
Zdolna
Zuzia, wojaka spod Leska
szlifowała
w cielesnych ucieszkach.
Wojak
odkrył niebawem,
że w
kolejce po sławę
stał
niejeden z jednostki koleżka.
Poetycki
Raz
chutliwy poeta z Zambrowa
call-girlaski
rymami czarował.
Zadrżał
biedak, gdy żona
w wiersz
zajrzała zgorszona.
Rozwód mu
się nijak nie rymował.
Chemiczny
Chemik z
Nakła, co mieszkał pod lasem,
asystentce
pokazać chciał klasę.
Mendelejew
się schował,
gdy swą
kolbą szpanował.
Zgrzał ją
tak, że wybuchła przed czasem.
Melodyjny
Skromna
panna z uroczej Chodzieży
chciała
cnotę fleciście powierzyć.
Nim
preludium wybrzmiało
on chciał
grać już na całość.
A tu flet
zachorował na nieżyt.
Pożarniczy
Raz
ogniomistrz strażacki ze Zgierza
chwalił
się, że ma wacka jak wieża.
Żona na to
– kolego,
chyba jak z
klocków lego
w wersji
mikro. I tylko by leżał.
Sportowy
Maratończyk
z przysiółka pod Twerem
szczycił
się niebotycznym powerem.
Zaszedł
do Moulin Rouge,
parę
drinków - i cóż...
z baleriną
był tylko sprinterem.
Z sieci
Jan, emeryt
ze wsi Swornegacie,
na
„sex-lajnie” był mocny, jak zacier.
Rypał
sprawnie, jak z nut,
bo miał
wzwód, jak ten cud
aż pod
niebo. Lecz tylko na czacie.
Ewa
Pilipczuk
(Fotografia
okładki Antologii zaprojektowana przez Krystynę Wajdę, obraz
wykorzystany do projektu okładki autorstwa Soni Pajgert).