Powered By Blogger

poniedziałek, 21 września 2015

O łut ciepła

To była wczorajsza niedziela... cały dzień lało, a ja pojechałam nad zalew łowić pierwsze wypustki jesieni. Oto trofea :) A potem powstał wiersz.
O łut ciepła

Jesienne obrazki pod powieki wchodzą
rudzielce zawzięcie wyłuskują szyszki
żebrzę o łut ciepła nad zamgloną drogą
zanim wiatr zakręci ostatnimi liśćmi

Kolorowe plamy - ładnie ci w tym swetrze -
ziemi coraz bliżej z rana do wieczora
ponad pustym polem mknie słoneczny refleks
przygrywając wronom na mszę w ich diasporach

Jeszcze w wierszach mieszkam, wyobraźnią grzeszę
rozbierając strofy z fraz, co nie chcą wybrzmieć
cierpko żółkną olchy w coraz bledszym świetle
twój dotyk się zamknął w upartym niebycie

Ewa Pilipczuk 21.09.2015 r.

sobota, 12 września 2015

Jesienne róże

Wystarczyło kilka dni z pokropkiem, żeby ogród odżył. Wzeszły pierwsze zimowity.
Dalie po deszczu...  
... z fryzurą "na mokrą Włoszkę" :) 
Funkia w kroplistej biżuterii.
Konwalia :)))
Dojrzewa materiał na dereniówkę ;)
Jeszcze kwitną małe słonka.
... a tymi dojrzałymi zajęła się już sikorka modra.
Smacznego :)
Jesienne róże... gdzieś po drodze.
 Jesienne róże

Domykam lato w skarbcu września,
wieko mu skrzypi od łkań wiatru
powtarzających znany temat,
co w szarość żywe barwy zasnuł.

W chmurnych zaułkach na rozstajach
rwą się guziki jarzębinom;
ranek utonął w słotnych ariach,
mgłami po dachach się rozpłynął.

Kolczaste wiersze wschodzą w głogach
prując ostatki letnich złudzeń.
W dojrzałą jesień mnie poprowadź -
spójrz, dla nas kwitną późne róże.

Ewa Pilipczuk, 12.09.2015 r.

czwartek, 3 września 2015

W zaułkach

Do roztoczańskich wspomnień jeszcze wrócę, a dzisiaj coś innego. Mam zaległy wiersz, więc czemu go nie pokazać? Lubię włóczyć się po starych zaułkach, podwórkach zapomnianych przez Boga i ludzi... ale czas nie zapomniał, jakimś cudem wyrosły na jednym z nich samosiejki delikatnych, letnich kwiatów. I tak powstał wiersz.
W zaułkach

Kruszeją odbicia w rozeschniętych ramach,
czas mchem unicestwia stare okiennice.
Świat błękitnych slajdów bezpowrotnie zamarł,
zardzewiały refren wiatr w futrynach gwiżdże.

Zgubione marzenia zasnęły w archiwum,
kurz wdarł się w historię i zrównuje z ziemią
biel ranków. Nie ujrzysz roztańczonych gipiur
w fałdach firan. Wieczne - pająki uprzędą.

Cień mruczy egzekwie duchom i kamieniom,
przechodzień omija rozczochrany banał.
Rozbite wazony koronki seplenią -
tylko ziarno wzeszło siłą kiełkowania.

Ewa Pilipczuk (koniec lipca 2015 r.)