Powered By Blogger

czwartek, 25 stycznia 2018

Rodzicom i Babci Paulinie...

Moi rodzice. Zdjęcie z końca lat 50. ub.wieku.
Takie były kiedyś skromne zaproszenia na ślub... (pamiątka z archiwum rodzinnego).
Babcia Paulina (ze strony mamy) .
Rodzicom
(w 68 rocznicę ślubu)


Zapalać z wami światło o zmierzchu
gdy noc nadchodzi
jak ciemny pukiel

kolędy śpiewać o małym Dziecku
drżącym na sianie
zziębniętym grudniem

podajcie nutę choćby przez okno
w niebie podartym
od zmartwień świata

aby na chwilę z cichą tęsknotą
wpleść w warkocz smutków
dzieciństwa zapach

Ewa Pilipczuk 26.12.2017 r.

* * * * *

Sanna na Starym Mieście
(Babci Paulinie)

Olejna zbiegała w dół
do Lubartowskiej
rano po kocich łbach
roznosił się stukot furmanek
kokieteryjnie dźwięczały bańki z mlekiem
współgrając
z sennym mruczeniem zegara

za firanką na drugim piętrze
okno grodziło czas w ramy
zatrzymując wiatr niepogody
asparagus hodowany dla wnuczki
na wianek do komunii
przeglądał się w nim ukradkiem
obrusy
serwetki
farfurki
etażerki
pielęgnowane uśmiechniętą miłością
z siwiejący koczkiem

*
pędzę na sankach Noworybną
z powrotem do Rybnej pod górę
(wtedy zdawała się niebosiężna)

rękawiczki mokre
szybko szybko po schodach
aż do twoich ramion
do małego szczęścia
z piecem kaflowym w kuchni
pachnącej szarlotką

do dziś posyłasz okruchy ciepła
stamtąd

Ewa Pilipczuk, 21.01.2018

czwartek, 11 stycznia 2018

Spoza czasu (etiuda uliczna)

Spoza czasu (etiuda uliczna) 

Tu świątki domów upadłe
niczym czarne anioły
w fartuchach opłotków
Wesołej
Farbiarskiej
Misjonarskiej
Żmigrodu
w gipiurach wyszczerbionych schodów
przeoranych historii radłem

w cegieł zmurszałych attykach
w przepastnych bramach-lunatykach
brzmią głucho i ciasno
idę ulicami
pod zgasłą gwiazdą
aby cię dotknąć miasto
tam
gdzie już nikt nie dotyka

Ewa Pilipczuk, 4.01.2018 r.
Fot. własne 3.01.2018 r.