Powered By Blogger

sobota, 21 lipca 2018

Mój wszechświat

Do zobrazowania mojego wszechświata zaprosiłam widoki z ostatnich, lipcowych wędrówek. Trochę na łące, trochę ze skansenu. Fotografie własne. 
Floksy. Kto jeszcze dziś tak pięknie zdobi obejścia...
Tak. Już i kwiat, i owoce...
Dzika wisienka stepowa.
Pajęcznica gałęzista. Subtelne piękno.
Mój wszechświat

Za szpalerem murów
mały skrawek łąki
i strumień
co pieści zmurszałe pnie sosen

ogorzałym myślom
pozwala dostąpić
wypoczynku w cieniu
z ptaszęcym świergotem

tu na skrawku nieba
słońce ściele gniazdo
słowom
bujającym
w poduszkach obłoków

sfruwają do wiersza
niczym prędki jastrząb
kwitnie nasza czułość
odradza się spokój

Ewa Pilipczuk, 16.07.2018 r.
_ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ 


… i jeszcze w międzyczasie coś mi się napisało, w zasadzie też ze wszechświatem 
 
Tacie na 95. urodziny
* * * *
wierszami we mnie

urosły twoje słowa
rozsypane między ogrodem
a podwórkiem małej uliczki

dojrzewały w kreskach drzew

w posiwiałych plastrach murów
starych zaułków
źdźbłach z pól
w drewnianych kapliczkach
na twoim kilimie 

dziś wszystkie dźwięki ciszy
zostały w płaszczach walizkach

pudełkach z książkami
w tamtym pokoju
z firanką łopocącą tęsknotą 

nie zabrałeś mi siebie
w milczącej modlitwie
jesteśmy coraz bliżej

Ewa Pilipczuk, 6.07.2018 r.

poniedziałek, 2 lipca 2018

W letniej polifonii

Lato. I moja kochana dzicz ogrodowa :) Kilka obrazków z zeszłego tygodnia.
Liliowiec.
Lilie.
Juka w tym roku ma pięć pędów kwiatowych, jak nigdy :)
Już kwitną floksy.
Pierwsza, tegoroczna dalia.
Grzybień.
Funkia
Liliowce.
Lilie.
Rusałka pawik na trojeści amerykańskiej.
Czerwienieją owoce kaliny hordowiny...
W letniej polifonii 

Do połowy w chmurach jak w zgrzebnej koszuli
lato czas wypełnia kwiecistym parlando,
wypłowiałe chabry w złocie zbóż utulił
lipiec. Ogród tętni
miodną sarabandą. 


Jarzębiny proszą o mocne akordy
dla panien i ptaków łakomych na czerwień,
skowronkowe jutrznie kalendarz odtrąbił
pierwsze skrzypce wiodą
gawronie brewerie. 


Późne zmierzchy nucą w liliowych oparach
ciche sonatiny na wierzbowych gęślach.
Opuszkami palców na skórze mi zagraj
misterną etiudę
dojrzałego szczęścia. 


Ewa Pilipczuk