Powered By Blogger

wtorek, 29 sierpnia 2017

Potęga i kruchość

Kilka obrazków z tegorocznych Dębek. Ten wiatrem malowany :)
Na ten widok czekam cały rok :)
Nadmorskie wrzosowiska. Takie fioletowe wysepki można zobaczyć tylko pod koniec sierpnia.
Zachód...
Kiedy dzień zaczyna oddychać złotą ciszą, na plażę wracają ptaki.
Sosny wiatrem stargane.
Kruchość... ten widok mnie zainspirował.
Kruchość

Czasem przychodzi godzina
albo chwila po deszczu
we wrzosowej rosie
z płową mantrą piasku
kiedy szary dzień odlatuje
z krzykiem mew

gdy słońce kończy pracę nad ziemią
łodzie upartych myśli wypływają
na łowiska zmierzchu
z falą mruczącej nadziei
że może kiedyś
poza marginesem czasu
spotkamy się jak dwa kruche piórka

w domu z oknem na wszechświat
za drugim horyzontem
pijani ze szczęścia
z rękawami pełnymi marzeń
na brzegu tajemnicy

wieczór zaciąga kotarę z chmur
w ciepłej przystani splecionych dłoni
podziel się ze mną
komunią
chwili

Ewa Pilipczuk, 23.08.2017 r.

poniedziałek, 14 sierpnia 2017

Rozmaitości w dwa wiersze

Dużo się działo między postem, a postem; trudno wybrać z kilkuset zdjęć. Dziś rozmaitości, a na początek sierpniowy skansen. 
I trochę kwiatów późnego lata... moje liliowce, jeszcze kwitną.
Ale... Jesień idzie, nie ma na to rady! ;-)
Fragment Łodzi nocą... echa III Zjazdu Poetów. Fotka do "Kołysanki dla Łodzi".
Miła pamiątka - Almanach III Zlotu Poetów w Łodzi z moim udziałem.

Wiem, że to zdjęcie już było, ale powtarzam, bo stało się mottem do napisania mojego drugiego wiersza.

* * * * *
Przez kotarę wieków
(kołysanka dla Łodzi)

Popatrz dzień już za nami
na Piotrkowskiej gwar ucichł
stary gołąb też zamilkł
gdy kapelusz zdjął Tuwim

tnie gorące powietrze
Księży Młyn z famułami
Matce Boskiej Chojeńskiej
klon się skłonił zza bramy

szalom cieniom bałuckim
szepcze wiatr parną nocą
do kamiennej poduszki
ślepym murom i oknom

pokruszonym podwórkom
i ulicom zszarzałym
szafirowe dobranoc
mruczą senne tramwaje

zmrok się zsunął nad miasto
w konsultacji z księżycem
u poetów zaś jasno
nowy wiersz tu napiszę

Ewa Pilipczuk, 28.07.2017 r.
(wiersz znajdzie się w Antologii Łódzkiej, wydanej na jubileusz miasta)

* * * * * i drugi wiersz...

Na jednej ręce (Tacie)
 
Był czas
w tamtym ogrodzie wiosną
kasztan dymił białym obłokiem
pomiędzy bzem a jaśminem
snuł się zapach
pieczonych babek z piasku
bezpiecznie bujając się
między niebem a ziemią
gdy mnie brałeś na ręce

drzewa zapatrzone we własne cienie
z zielono szumiącą nadzieją
że będą żyć wiecznie
zanim zapadnie tysiąc klamek
i wiele mostów się spali
okopconych bez zmrużenia oka
nieczułą szarzyzną

niech ta chwila zapadnie
tylko ją chcę zabrać
w ostatnim kadrze przy zejściu z peronu
na rozstaju między tu a nigdzie
w chybotliwych półblaskach słonecznych smug
gestem łagodności

aby raz jeszcze wejść do tego świata
gdzie moje całe szczęście
mieściłeś na jednej
ojcowskiej ręce

Ewa Pilipczuk 9.08.2017 r.