Powered By Blogger

poniedziałek, 29 sierpnia 2016

Okruchy znad morza

No to zaczynamy morską serię :) Niech będzie od końca, czyli moje pożegnanie z morzem.
Okruchy znad morza

Otworzył się pejzaż
wietrznym kołysaniem traw
z zaśpiewem mew
zostawiamy odciski stóp na piasku
słony zapach wpada w nozdrza

Stoimy przytuleni
zbierając odcienie dojrzałych traw
pamiętasz ten żółty kwiat
to chyba dziewanna
skąd tu na wydmie

Jeszcze miękki sowy lot nad głową
i za chwilę nokturn
z rozsypanych gwiazd
w tajemnicy bezkresu
z szumem „na zawsze-gdzieś tam”

Pieści łagodny sierpień
dzień zaciąga firanki z sosen
podaj mi jeszcze jeden promień
nakarmię tęsknotę.

Ewa Pilipczuk 27.08. 2016 r.

niedziela, 21 sierpnia 2016

Sierpniowy zielnik

Trochę sierpniowych łąk z moich wędrówek w miniony 1długi weekend.Przebarwiają się kaliny.
Latolistek cytryniec.
Bielinek bytomkowiec na astrze gawędka.
Czerwończyk żarek na kwiatach sadźca konopiastego.
Czerwończyk żarek.
Głogi już dojrzałe.
Nad Wisłą.
  Sierpniowy zielnik

Chłodniejsze poranki, coraz dłuższe noce,
ogród się zliliowił wczesnymi wrzosami;
w listowiu brzeziny dyskretny ślad złoceń,
nad stawem puszystych oparów aksamit.

W zawierusze zdarzeń poplątane myśli
- może zdążysz przybiec, gdy ciebie zawołam -
tutaj będę czekać pośród łąk kwiecistych,
gdy czerwienią wschodzą głogi dookoła.

Purpurą krwawnicy, pąsem berberysu,
w zapachu jarzębin (zanim nie sczernieją),
łodyżką mimozy wiersze ci napiszę
w kolorach tkliwości, z zielenią nadziei.

Zbieraj je troskliwie i włóż do zielnika,
a gdy letnie blaski będą już wspomnieniem
w zasuszonych strofach możesz mnie spotykać,
kiedy czas odsłoni zszarzałą scenerię.

Ewa Pilipczuk

wtorek, 9 sierpnia 2016

Z kalendarza sierpnia

Kilka sierpniowych obrazków z mojej niedzielnej wędrówki po bychawskich łąkach. Bodziszki.
Kalina już w czerwieni.
Dzika marchew z pasiastym żuczkiem.
Aster gawędka i oman wąskolistny.
Kraśnik sześcioplamek na kwiatach oregano.
Rusałka pawik na sadzi konopiastej.
Modraszek ikar.
Z kalendarza sierpnia

Karmią się z doskoku motyle i łątki
nie bojąc się stracha
w dziurawej kapocie
słonecznym refleksem aż kipią podołki
wszędobylskich kałuż
i rannych zaroszeń

na polach pożniwne słychać rekolekcje
w rżysku rozmodlonym
gawronim różańcem
stare grusze w sadach pięknieją rumieńcem
wśród szpaczych pogwarek
i wróblich utarczek

guziki jarzębin bogate w okrągłość
na bocianich gniazdach
czas ciszę rozpostarł
cóż że chłodne noce - tak ciepło mi z tobą
w naszym kalendarzu
zawsze późna wiosna

Ewa Pilipczuk, 9.08.2016 r.

poniedziałek, 1 sierpnia 2016

"Sex w pewnym mieście" czyli Antologia limeryków kosmatych

Dziś trochę lżejsze tematy :) Zadebiutowałam w tworzeniu limeryków do Antologii limeryków kosmatych pod wdzięcznym tytułem „Sex w pewnym mieście”, która ukaże się zapewne jesienią br. z moimi 17 limerykami. Podobno każdy poeta powinien spróbować i tej formy wypowiedzi. A więc - ryzyk-fizyk - zaprezentuję kilka z nich.

Tekstylny
Pewien Wacek z przedmieścia nad Wisłą,
lubił nosić bieliznę obcisłą.
Nie uznawał bokserek
bo miał taką manierę.
Przyrodzenie mu prędko obwisło.

Z sennika

Marianowi gdzieś blisko od Krosna
ciągle śni się przygoda miłosna.
Suknie zdzierał raz z Mani
ale wzwód miał do bani.
I zwis nocny mu tylko pozostał.

Brydżowy

Raz brydżystę z wioszczyny pod Piłą
w grach miłosnych bez atu kręciło.
Licytował do pował,
z krótkim walkiem spasował.
Fajerwerków tym razem nie było.

Pobożny

Przeorysza klasztoru pod Świeciem
spowiadała się w tyskim powiecie.
Ale tylko u księdza,
co się nad nią nie znęcał.
Wygrywała mu grzechy na flecie.

Militarny

Zdolna Zuzia, wojaka spod Leska
szlifowała w cielesnych ucieszkach.
Wojak odkrył niebawem,
że w kolejce po sławę
stał niejeden z jednostki koleżka.

Poetycki

Raz chutliwy poeta z Zambrowa
call-girlaski rymami czarował.
Zadrżał biedak, gdy żona
w wiersz zajrzała zgorszona.
Rozwód mu się nijak nie rymował.

Chemiczny

Chemik z Nakła, co mieszkał pod lasem,
asystentce pokazać chciał klasę.
Mendelejew się schował,
gdy swą kolbą szpanował.
Zgrzał ją tak, że wybuchła przed czasem.

Melodyjny

Skromna panna z uroczej Chodzieży
chciała cnotę fleciście powierzyć.
Nim preludium wybrzmiało
on chciał grać już na całość.
A tu flet zachorował na nieżyt.

Pożarniczy

Raz ogniomistrz strażacki ze Zgierza
chwalił się, że ma wacka jak wieża.
Żona na to – kolego,
chyba jak z klocków lego
w wersji mikro. I tylko by leżał.

Sportowy

Maratończyk z przysiółka pod Twerem
szczycił się niebotycznym powerem.
Zaszedł do Moulin Rouge,
parę drinków - i cóż...
z baleriną był tylko sprinterem.

Z sieci

Jan, emeryt ze wsi Swornegacie,
na „sex-lajnie” był mocny, jak zacier.
Rypał sprawnie, jak z nut,
bo miał wzwód, jak ten cud
aż pod niebo. Lecz tylko na czacie.

Ewa Pilipczuk
(Fotografia okładki Antologii zaprojektowana przez Krystynę Wajdę, obraz wykorzystany do projektu okładki autorstwa Soni Pajgert).